Na Zielonym Polu. Lustracja, kłopoty personalne i ubytek 9000m3 wody

walne zielone pole 2018Czerwcową serię walnych zgromadzeń spółdzielców rozpoczęła jako pierwsza spółdzielnia "Przecław - Zielone Pole". Obchodząca w tym roku swoje 25 lecie istnienia spółdzielnia miała swoje wzloty i upadki. Przez cały rok 2017 zarząd często pracował w niepełnym składzie oraz dochodziło do kilku zmian osobowych. Ostatecznie władze otrzymały absolutorium od swoich mieszkańców, jednak głównym tematem zebrania pozostały sprawy osobowe oraz wytykanie sobie licznych błędów z przeszłości.

 

 

 

Walne zebranie otworzył tymczasowy prezes spółdzielni Paweł Makaruk, który przedstawił, powołanego kilka dni temu, swojego zastępcę - Marek Śliwę. Pierwszym tematem nad którym długo dyskutowano były wyniki lustracji za lata 2013-2017. Jej autor - Leon Ejsmont przedstawił spółdzielcom liczne wnioski pokontrolne w których roiło się od wadliwych prawnie uchwał, podpisywanie dokumentów przez nieupoważnionego pełnomocnika czy nieprawidłowości w zwołaniu walnego zgromadzenia. Lustrator też sugerował aktualizację statutu oraz przeanalizowanie sposobu naprawienia nieprawidłowo podjętych uchwał w 2017 roku.

Byłem pełen obaw kiedy przyjąłem zlecenie na lustracje tej spółdzielni - mówi L. Ejsmont, gdyż nie słyszałem dobrego zdania na jej temat. Protokół ma wskazać przede wszystkim spółdzielcom jaki jest stan spółdzielni. Niestety lustracja wskazała, że zarząd podejmował nietrafione decyzje. Na obecną chwilę zachodzi konieczność skorygowania in-plus składki na fundusz remontowy, aby wykonać niezbędne prace remontowe. Spółdzielnia też powinna robić lustrację raz na trzy lata i tego należy pilnować.

W dyskusjach na temat lustracji głos zabrał były wiceprezes, Arkadiusz Hejzner, który próbował naświetlić okoliczności odwołania go z funkcji wiceprezesa na przełomie lutego i marca 2017 roku. Jego zdaniem nie pojawiła się do tej pory uchwała, która odwołuje go z zarządu a on jako wiceprezes przez kolejne miesiące pracował, podejmował decyzje i zarządzał finansami. Twierdzi, że jest w posiadaniu licznych dokumentów, które w późniejszym czasie zostały podmienione na inną wersję, lub całkowicie zaginęły. W tej sprawie były wiceprezes interweniował wielokrotnie w spółdzielni oraz wystąpił do Sądu Pracy.

Nie ma dobrego sposobu rozwiązania sprawy Pana Hejznera - mówi prezes Makaruk. Sąd Pracy doprowadził do ugody, otrzymał on trzymiesięczną odprawę. Nie odwołał się od tego wyroku więc sprawa na tym etapie jest załatwiona. Pan Hejzner nie skorzystał z procesu cywilnego, a ma przecież taką możliwość. Wyrok sądowy wyważył rację obu stron, więc stańmy na gruncie wyroku niezależnego sądu.

Pana namolność w tej sprawie przekracza wszelkie granice - mówi jeden z członków rady nadzorczej. Proponowaliśmy Panu powrót do pracy w zarządzie. Żądał Pan zadośćuczynienia w kwocie ponad 60 tys zł. Nie skorzystał pan z propozycji pracy w spółdzielni. Co gorsze, nie powiedział Pan w Sądzie Pracy, że zaproponowano Panu powrót na stanowisko.

Podczas obrad wielokrotnie padały oskarżenia personalne wobec byłych członków zarządu oraz rady nadzorczej. Najwięcej komentarzy poświęcono kończącej się już umowie o administrowanie osiedlem podpisanej z firmą Pana Hochhausa. W okresie 5 lat spółdzielnia przelała na konto zarządcy prawie trzy miliony złotych. A z umowy zawartej wynika, że spółdzielnia musi co miesiąc płacić, a wykonawca nie musi tych obowiązków wykonywać. Prezes spółdzielni poinformował, że decyzja o rozwiązaniu umowy jest już podjęta i zostanie wypowiedziana zgodnie z prawem, bo kończy się w październiku tego roku. Umowę podpisała Pani Danuta Kuszmider i Andrzej Durda - mówi Marek Śliwa. W tym czasie prezesem był Jerzy Trędowicz. Umowa jest bandycka. Spółdzielni groziły gigantyczne kary za jej zerwanie.

W spółdzielni nie brakuje problemów finansowych oraz księgowych. Z informacji przekazanych przez księgową wynika, że do tej pory firma "Debet" nie dostarczyła dużej ilości dokumentów księgowych za poprzednie lata, które są niezbędne do pracy biegłych, którzy będą badać przepływy finansowe. Rośnie mocno zadłużenie spółdzielców. Obecnie mamy ponad 50 pozwów - mówi księgowa spółdzielni - komornik nic nie może zająć, ściągane są kwoty tylko po kilka złotych. Najszybciej i najskuteczniej działają te zwykłe listy niepolecone, które wysyłamy w pierwszym miesiącu powstania zadłużenia.

Spółdzielnia ma także gigantyczną stratę na wodzie. Na podstawie licznika głównego i rozliczenia z mieszkańcami w bilansie brakuje 70 tys złotych. To jest w sumie 9000 m3 co daje pojemność prawie trzech basenów olimpijskich. Skąd taki niedobór w krótkim czasie? Nie wiadomo. Prezes zaapelował do mieszkańców o pomoc i zapytał czy jest komuś wiadomo, że ktoś podłączył się nielegalnie do sieci i kradnie wodę na ogromną skalę.

Mieszkańcy dopytywali się co się dzieje z poprzednim prezesem wyłonionym w konkursie - Andrzejem Forysiem. Twierdzą, że krążą pogłoski na osiedlu o aresztowaniu jego kilka tygodni temu. Problem jest także z nową wiceprezes Agnieszką Łysiak. Nowo zatrudniona pani po kilku dniach pracy rozchorowała się - mówi Paweł Makaruk - jest już na kolejnym zwolnieniu lekarskim, została odwołana z funkcji ale nie zwolniona z pracy. Tydzień później Pan Foryś - zadzwonił i poprosił o urlop bezpłatny. Jego kompetencje są bardzo wysokie, zaczął się wdrażać i dać należy mu szanse pracy. Obie osoby są odwołane z funkcji, ale pracują. Prezes Foryś ma pojawić się do 11 lipca. Bo do tego dnia jest na bezpłatnym urlopie - jeśli nie wróci - stosunek pracy zostanie z nim rozwiązany.

W trakcie głosowania spółdzielcy zatwierdzili sprawozdanie z działalności zarządu spółdzielni za 2017 rok, sprawozdanie finansowe oraz sprawozdanie z działalności rady nadzorczej. Prawie wszyscy z członków zarządu, za wyjątkiem Ewy Domańskiej, otrzymali absolutorium za 2017 rok. Pod koniec obrad przyjęto zmiany w statucie, które dostosowane zostały do zmienionej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z lipca 2017, które weszły w życie we wrześniu 2017. Dyskutowano także o konieczności podniesienia stawki funduszu remontowego.

Na koniec jeszcze kilka opinii - wypowiedzi zwykłych spółdzielców, które padły na sali i poza nią:

"Czyli w naszej spółdzielni można wszystko - narozrabiać, nawydawać pieniędzy, podjąć uchwały niezgodne z prawem czy zawierać umowy na szkodę spółdzielni. A obecny prezes twierdzi, że nie będziemy wyciągać konsekwencji od tych osób które były wtedy w zarządzie"

"Od ostatniego burzliwego walnego zebrania w 2013 to już mamy 11 prezesa i nasuwa się taka myśli czy tutaj będzie prezesostwo rotacyjne z określoną kadencją, chociaż nie którzy już mają obecnie drugą kadencje tak jak Pan Śliwa czy Pani Domańska."

"Przeczytałem status i regulamin i uważam, że powinniśmy się skupić na tym, że zarząd jest reprezentowany przez dwie osoby, to jest już powód do nadużycia. A pozostałych członków zarządu trzeba powiadomić z wyprzedzeniem 48 godzin. Możliwości manipulowania że dwie osoby się spotkały i coś podpisały jest milion. Uważam że poprzednie zarządy powinny się wytłumaczyć z tego co jest we wnioskach polustracyjnych"

"Jestem pierwszy raz na zebraniu, bardzo zainteresowała mnie kwestia umowy spółdzielni na administrowanie osiedlem. Za dużo jest tutaj spraw personalnych i chciałabym się skupić na tym co robimy z tą umową, jaki jest kolejny krok. Konkretnie chciałabym uzyskać odpowiedź na to pytanie"

"Czegoś nie rozumiem, rok temu biuro "Debet" było dobre, a nowa księgowa, żona przewodniczącego - zła. Teraz jest odwrotnie - biuro "Debet" jest złe a księgowa jest super. Widać że doszli do porozumienia. Księgowa dostała kolejną podwyżkę, zarabia więcej niż prezes, więc przewodniczący Dragan jest już zadowolony.

"Większość w radzie nadzorczej będzie bronić umowy z administratorem i jestem przekonana, że na jesień klatki sprzątać będzie ta sama firma. Idą już wakacje, a nie ogłoszono przetargu na te usługi, w spółdzielni nie ma też zaplecza, aby samemu te osiedle sprzątać i konserwować. Nie widzę sensu przychodzić na takie zebrania, najpierw wszyscy skaczą na siebie a potem podnoszą ręce i dają sobie wzajemnie absolutorium"