Czy garażowisko pójdzie pod młotek?

garazowisko-przeclawGaraży jest kilkadziesiąt. Stoją w Przecławiu, na dużej, atrakcyjnej działce należącej do Spółdzielni Mieszkaniowej „Natura”. Ci, którzy je wybudowali lub kupili z drugiej ręki, do niedawna byli przekonani, że są ich właścicielami. Okazuje się, że się mylili. Prawo jest bezwzględne. Nie masz aktu notarialnego, nie jesteś właścicielem nieruchomości.

 

 

 

Przez kilka lat nieżyjący już prezes Redlarski podpisywał z członkami spółdzielni „Natura” umowy przedwstępne sprzedaży działki pod garaż na zasadach spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Na poczet przeszłego zakupu kasa spółdzielni przyjmowała wpłatę 1.500 złotych i wystawiała kwit KP. Szczęśliwcy przystępowali do budowy o nic więcej nie pytając.

 

Minęły lata. Przepisy się zmieniły. Dziś takiej formy jak spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu już nie ma. Za umową przedwstępną nie poszła żadna inna. Ludzie mają garaże ale nie mają aktu notarialnego na grunt.

 

- Mam obowiązek tę sytuację uregulować. Ta sprawa pojawiła się zaraz jak rozpoczęłam tu pracę. Ludziom obiecano wiele, choć wiadomo było, że te obietnice nie miały żadnego przełożenia na obowiązujące przepisy. To jest sytuacja bardzo zaniedbana. W chwili obecnej osoby, które mają garaż płacą spółdzielni miesięcznie 9 złotych za użytkowanie gruntu, nie mają umów na jego użytkowanie. Można by powiedzieć, że korzystają z terenu bezumownie – mówi Milena Bauza-Chrzanowska, prezes zarządu SM Natura –Wszelkie próby uregulowania formalnego tej sprawy spełzły na niczym. Zaproponowałam dzierżawę za racjonalną cenę, dwudziestu złotych dla członków spółdzielni i dziewięćdziesięciu dla pozostałych. Żadna osoba nie przyszła podpisać umowy. My ten teren musimy sprzątać, co też obciąża spółdzielców.

 

Pod koniec czerwca odbyło się walne zgromadzenie członków spółdzielni mieszkaniowej Natura. Podjęta została uchwała o sprzedaży terenu garażowiska z prawem pierwszeństwa zakupu dla tych osób, które mają na nim garaże.
- Ja naprawdę poważnie traktuję tych ludzi i w wielu przypadkach jest mi ich po ludzku żal. W swej niewiedzy znaleźli się w trudnym położeniu. Tę sprawę trzeba wreszcie uporządkować. Trzeba sobie jasno powiedzieć – to my jesteśmy właścicielem gruntu. Moglibyśmy te garaże zburzyć i wybudować coś innego, ale nie chcemy tego robić. Ja muszę być ponad emocjami, moją rolą jest dbanie o interes spółdzielców i to robię – tłumaczy pani prezes.

 

Spółdzielnia zleciła wykonanie operatu szacunkowego. Kiedy ustalona zostanie wartość nieruchomości, garażowicze – jako wspólnota – będą mieć możliwość pierwokupu całości. Należy się jednak spodziewać, że koszt ten może przerosnąć ich możliwości finansowe. Cena działki o takim położeniu może być bardzo wysoka. Rozwiązaniem sytuacji byłoby wydzielenie z całości tych kawałków, na których garaże nie stoją. Taki zabieg automatycznie zmniejszyłby wartość pozostałej, zabudowanej części i przy pierwokupie ludzie zapłaciliby mniej. Czy jest taka możliwość? Co będzie jeśli rzeczoznawca wyceni działkę na kilka milionów?

 

- Niestety, takie wydzielenie nie jest możliwe. Nie mogę też sprzedać tego terenu za przysłowiową złotówkę. Decyzje finansowe podejmuje Walne Zgromadzenie członków spółdzielni. Sprawa garaży nie była uregulowana przez wiele lat. Czy gdyby pan prezes Redlarski mógł ją uregulować wcześniej, to by tego nie zrobił? Oczywiście że tak. Temat zamiatano pod dywan, ale nie chcę tego oceniać. Ktoś to musi wreszcie posprzątać. Taka jest wola spółdzielców – podsumowuje M. Bauza-Chrzanowska.

 

Czekamy na operat szacunkowy. Do sprawy wrócimy.

 

Tekst i foto : Dorota Trzebińska / Puls Przecławia nr 46